Recenzja wyd. DVD filmu

Mikrokosmos (1996)
Claude Nuridsany
Marie Pérennou
Kristin Scott Thomas
Jacques Perrin

Świat u naszych stóp

W roku 1996 światowe kino zrobiło kolejny krok naprzód. Wtedy bowiem ukazał się film dokumentalno-przyrodniczy, jakiego jeszcze nie było. „Mikrokosmos”, bo o nim mowa, narodził się w głowie
W roku 1996 światowe kino zrobiło kolejny krok naprzód. Wtedy bowiem ukazał się film dokumentalno-przyrodniczy, jakiego jeszcze nie było. „Mikrokosmos”, bo o nim mowa, narodził się w głowie francuskiego aktora – Jacquesa Perrina znanego głównie z roli w słynnym „Cinema Paradiso” i zwariowanego na punkcie przyrody. To właśnie jego nazwisko pojawia się na samym początku tegoż dokumentu. Nie był on jednak reżyserem (zaszczyt ten przystąpił parze Claude Nuridsany i Marie Perennou), lecz tylko producentem. W kolejnym swoim filmie – „Makrokosmosie” zasiadł w końcu na reżyserskim krześle. „Mikrokosmos” bardzo dokładnie pokazuje nam świat i życie owadów. Już na samym początku filmu przenosimy się w głąb łąki, gdzie dla insektów trawa jest niczym dżungla, kamień niczym góra, a kałuża niczym bezkresny ocean. Mamy wrażenie, że dokument ten został nakręcony przez jej mieszkańców. Przez cały bowiem czas obserwujemy ich życie w ogromnym zbliżeniu. Oczywiście obraz ten stworzyli ludzie i chyba nikogo to nie dziwi. Jednak, aby dzieło mogło powstać, musieli oni wykonać żmudną pracę. Powstało ono w przeciągu trzech lat. Jest to niewyobrażalny odcinek czasu w porównaniu z długością filmu. Trwa bowiem godzinę i kilkanaście minut. Już sama świadomość trudów, jakie musieli przejść twórcy tego dokumentu, wzbudza dla niego respekt. Wiem, że nie muszę wspominać teraz o tym, jak fenomenalne są zdjęcia i montaż w „Mikrokosmosie”. Każdy chyba bez problemu może sobie wyobrazić świat insektów. Jest w nim podkreślonych wiele elementów i dynamika, a film pokazuje to wszystko wręcz bezbłędnie. Spotykamy sporo mieszkańców łąki (mrówki, żuki, pająki...) i przyglądamy się ich życiu, pracy, trudnościom, narodzinom i śmierci. Widzimy pająka, który złapał swoją ofiarę, narodziny gąsienicy, żuczka toczącego kulkę ziemi, a nawet kopulację biedronek i ślimaków oraz wiele innych „przygód”. Muzyka w „Mikrokosmosie” również jest niezwykła. To pewnie dlatego, że jej głównym kompozytorem jest sama natura. Słyszymy zarówno odgłosy flory, ale nie tylko owadów, również fauny (szum trawy, krople deszczu). Nie jest to jednak wszystko. Swój udział przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej miał też człowiek – Bruno Coulais. Wynik jego pracy wcale nie ustępuje „głosowi przyrody”, a piosenka zaśpiewana przez dziecko w tle głównego motywu muzycznego na długo pozostaje w pamięci. Zachęcam wszystkich do obejrzenia „Mikrokosmosu”. Mimo tego że jest to typowy film dokumentalno-przyrodniczy zachęca nas też do refleksji, zatrzymania się na chwilę w tym zwariowanym świecie i spojrzenia w zupełnie inny świat. Gorąco polecam!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones