Z dobrego i mocnego materiału zrobiła totalnie denny, wyprany z uczuć film, jakąś papkę, a czym dalej tym gorzej, brakuje dobrego scenariusza, retrospekcje nie dodają historii głębi, nie ma reżyserii w sensie prowadzenia aktorów, budowy postaci, film leży.
Lipa i nuda. Zero empatii. Ktoś napisał, że film ma piękne zdjęcia. Fakt, ma i to chyba wszystkie jego zalety. Jeszcze takie pytanie, co do retrospekcji. Był fragment o biegu na olimpiadzie. Nie wiem, czy nieuważnie oglądałem, ale w zasadzie nie dowiedziałem się z tego fragmentu, które on zajął miejsce na tej olimpiadzie. Było coś komentowane przez spikera radiowego, że jakiś Amerykanin nie zdobędzie miejsca na podium, nasz bohater go chyba wyprzedził, więc który był? Trzeci? Nie wiem czy przysnąłem, czy wyszedłem...
Roger Deakins jest na pewno jednym z najlepszych operatorów, ale Angelina Jolie okazała się fatalnym reżyserem.
Ja oglądając ten film miałem wrażenie, że oglądam zlepek pojedynczych scen, które układają się w jako-taką historię. Film wyzuty z jakichkolwiek emocji, pozbawiony sensu i ciągłości. Można usnąć.
Bo to reżyserskie beztalencie. Jak dla mnie ani dobra aktorka, a już w roli reżyserskiej totalna porażka. Ale tak to dziś funkcjonuje: nie zawsze najzdolniejsi dostają okazję, aby rozwinąć swój potencjał. Na nasze- widzów- nieszczęście, ktoś dał pani Jolie kredyt zaufania po raz kolejny.
Najpierw zabili mojego ojca - ma lepsze oceny wśród znajomych, więc może któryś film z kolei jej w końcu wyszedł. Sam nie miałem okazji jeszcze zobaczyć, a trudny temat koliduje mi z wakacyjną atmosferą, może jesienią. Angelina mogła sama wyłożyć część pieniędzy na swoje produkcje, a jej osoba na pewno pomaga w promocji, dystrybucji itd.
Ogólnie rozrzut ocen w przypadku jej filmów jest ogromny i tu wychodzi jakiś kult Angeliny jako ikony popkultury.
Filmy na pewno ratują trochę operatorzy.
śmieszą mnie tacy krytycy jak Ty i tobie podobni którzy wszystko wiedzą najlepiej, kiedyś bardzo dawno gdy internet był na minuty Filmweb był świetnym portalem filmowym teraz to jeden kubeł pseudo-krytyków
Nie jestem w swojej ocenie odosobniony, ba to raczej pan miałby problem przekonać zawodowych krytyków, że jest to faktycznie bardzo dobry film.
Nie wiem, czemu ktoś miałby zabierać jej kamerę, skoro jest tak wielu gorszych reżyserów, robiących o wiele gorsze, a nawet rzekłbym niepotrzebne filmy. Nikt też im jakoś nie proponuje zabierania kamery;) A ona robi filmy, których być może nikt inny nie chciałby zrobić, na podstawie książek, czy relacji, których być może nikt inny nie zechciałby zekranizować i tym samym mało kto dowiedziałby się o tych wydarzeniach.
To czy film się komuś podoba, czy nie, to rzecz gustu. Uważam jednak, że dobrze, że zajmuje się takimi tematami, bo warto, na konto masy tych dennych filmów, których wciąż przybywa i są kręcone jedynie z myślą o co durniejszych odbiorcach. Nie służą one bowiem niczemu więcej, jak durnej rozrywce, której jest aż nadto. Jej filmy mogą co prawda wydawać się co niektórym nieco monotonne, ale to za sprawą dążenia do tworzenia poważnego kina, nie kolejnych kuriozalnych filmów o wojnie, które niby przedstawiając jakieś faktyczne wydarzenia, są jednocześnie niepoważne i odrealnione. Kiedyś za nią nie przepadałem, ale szacunek za tematy, które porusza.
Nie każdy reżyser ma szansę zrobić film z hollywoodzkim budżetem, współpracować z Rogerem Deakinsem jednym 5 najlepszych dziś operatorów na świecie, więc ta ocena jest do pewnego potencjału, samej historii, tematu, gdzie było wszystko by wyszedł minimum dobry film.