"Pożegnanie Falkenberg" opowiada losy piątki przyjaciół, którzy mieszkają w tytułowym miasteczku. To już ich ostatnie lato tutaj, przyszedł czas by niepewnym krokiem wkroczyć w dorosłość. Ci jednak za wszelką cenę starają się pozostać dziećmi i nie mają zamiaru kroczyć naprzód. Każdy z nich unika swojego przeznaczenia na różne sposoby. Pewnego dnia dochodzi do tragedii...
Rzecz jest o życiu- egzystencjalna zaduma(słowo jest w pełni adekwatne) nad istotą życia, wartościami, wyborami i przede wszystkim o dorastaniu i wiążącej się z tym odpowiedzialności.To jest jedna wielka melancholia, momentami dekadentyzm i refleksja nad przemijaniem. I przyjaźń- jedno wielkie, nieprzemijające...
wypadałoby uprzedzić, że to film, najdelikatniej mówiąc, nie dla każdego. Dla mnie nie. Snuje się jak pajęczyna. Z trudem dotrwałam do końca.