Udana, żartobliwa komedia z ambitnym sznytem i trochę ukrytym intelektualnym charakterem. A może nawet bardziej ciepły film obyczajowy z zabawnymi momentami, żartobliwymi scenami i śmiesznymi zachowaniami. Słodko-gorzki. Ironiczny. Ale przede wszystkim produkcja oryginalna. Bawiąca się konwencjami w treściach. Francuski humor zgrabnie ingerujący i wpasowany w szereg zarówno archaicznych jak i nowoczesnych ludzkich a nawet społecznych postaw i zachowań.
Delépine i Kervern używają sobie po scenariuszu. Zderzają etos rolnika z przaśnością wieśniaka. Podkreślają wartości ojcowskie i rodzinne by po chwili je subtelnie (albo i niesubtelnie) wykpić. Kreatywnie mnożą wątki. Targi hodowców, winny Tour po Francji, starokawalerstwo, mitomania, erotomania i ogólnie różne manie. Wiele jest tam humoru sytuacyjnego a nawet kadrów zabawnych samych w sobie.
Doskonały Benoît Poelvoorde (pamiętny Bóg z niedawnego Zupełnie Nowy Testament). Kreacja trudna dla aktora. Na pograniczu żałosnej śmieszności ale jej nie przekraczająca. Dzięki temu stylistycznie wiarygodna i zabawna a jednocześnie wzbudzająca sympatię do tego miłośnika win. Specjalisty od 10 stanów upojenia. W konsumpcji trunków stawiającego zdecydowanie na ilość a nie na jakość.
Bardzo ciekawy Vincent Lacoste (taksówkarz) Przyzwoity Depardieu („o czymś zapomnieliśmy”). Poelvoorde, Lacoste i Depardieu tworzą zresztą w tym filmie swoisty, obyczajowy Gang Olsena podróżujący po Francji. Albo może zagubionych w czasie, przestrzeni i życiu swoistych trzech muszkieterów ;)
Świetny w swoim epizodzie "psychopatyczny" Houellebecq (a przy okazji tej sceny zabawne: „70 euro za niespanie to wygórowana cena”) Urocza, nawet zjawiskowa (jakżeby inaczej) Venus - Céline Sallette.
Gdyby szukać porównań filmowych, żeby przybliżyć ten film tym, którzy go jeszcze nie oglądali to Saint-Amour to obraz, który łączy w sobie „Goście, goście” w wersji współczesności, elementy delikatnego Kac Vegas we francuskim stylu a nawet ślady polskich „Wniebowziętych”
Szkoda, że w Polsce nie ma takiego „wina” i o takiej nazwie. Saint-Amour.
Takie kino piłbym.. :)
Ode mnie: 7,5-8/10
................................................................................ ...............................................
Film obejrzałem podczas 7. edycji Przeglądu Nowego Kina Francuskiego (Warszawa, V.2016)
Moją podróż przez ekrany kinowe i kina Polski można oglądać na Facebooku pod nazwą "Wszystkie Kina Studyjne Polski"