Oglądałem ten dokument wiele razy, wielkie ukłony dla mistrza, nie byl jedynie kierowca wyścigowym. Był wielkim człowiekiem zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, W dzisiejszej F1 takich szuka się ze świeczką w reku, nikt nigdy mu nie dorówna swoja osobowością. Był prawdziwym sportowcem, nadczłowiekiem a jednocześnie miał w sobie tyle uczuć które niestety przyczyniły się do jego śmierci.
Długo po tym dokumencie rozmyślałem a wręcz nie moglem spać, Te pechowe bolidy Williamsa, żałuje ze przeszedł z lotusa...Wielki żal, bo prawdopodobnie dzisiaj wiedzieli byśmy go na scenie zaraz obok Laudy