Po obejrzeniu odcinka przez kilka minut nie mogłam dojść do siebie.
Dokładnie tego mi brakowało. Przez dłuższy czas serialowi brakowało takiego powera, który podnosiłyby ciśnienie krwi. Czuję dokładnie to samo, o czym mówi Rick na końcu do Carla, kiedy ten już leży z zabandażowaną połową twarzy.
Ciężko mi cokolwiek jeszcze na temat odcinka napisać, bo do tej pory się nim jaram. Wygrał wszystko.